Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 133.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

słać, ani na nowo badać nie mamy ochoty. Okaże przyszłość, kto z nas lepiéj wiedział. Wy jako polak mówicie, wynosząc potęgę swojego króla, którego my wcale się nie lękamy.
Stanęło na tém.
Wielki Mistrz zaufany był w siły, w sposób prowadzenia wojny Zakonu i w zasoby. Mało co potém nadbiegł posłaniec od komtura ze Swiecia. Co przyniósł tajono ściśle, lecz wyrozumiéć było łatwo, że nic dobrego. Wojna się pod złą wróżbą rozpoczynała. Janusz z Brzozogłowy, starosta bydgoski, właśnie pierwszy na swą rękę wojnę rozpoczął. Natychmiast po wyjściu rozejmu zebrał garść ludzi i z nią puścił się pod krzyżacki zamek Świecie. Gdy łuny dokoła zaświeciły niespodzianie, uderzono na gwałt w grodzie; Krzyżacy siedli na koń i sądząc, że z małą jakąś garścią mają do czynienia, rzucili się śmiało w pogoń.
Tego właśnie chciał starosta. Uciekający napozór żołnierze, wciągnęli pogoń w zasadzkę uczynioną w miejscu dobrze osaczoném. Wszystkich Krzyżaków wybito lub do niewoli pobrano. Oprócz knechtów i czeladzi, samych braci pięciu do niewoli się dostało. Przestraszony o los zamku W. Mistrz, posłał liczniejszą załogę i zwołał