Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 201.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

o sobie i o wszystkiém co za nami stoi, a co panuje światu! O papieżu i cesarzu... Wojna!
— Wojna! — powtórzyli wszyscy komturowie, prawie jednogłośnie.
Dwóch starców na stronie milcząc stało: byli to komturowie von Wende Gniewski i Hazfeld Nieszawski. Mistrz spojrzał ku nim.
— A wasz głos? — spytał.
— Co znaczą dwa głosy — odparł von Wende — milczéć wolę.
Odwrócili się ku niemu inni, szczególniéj Schwelborn z gniewem i niecierpliwością.
— Wy więc inaczéj trzymacie?
— Tak jest — rzekł Wende — radzę pokój, bo czuję zgubę.
Krzyk oburzenia powstał. Wende się cofnął, zakładając ręce na piersi. Mistrz spojrzał groźno.
Wrzawa i spór byłyby może natychmiast powstały, gdyby zakonnik wchodzący nie oznajmił, iż posłowie węgierscy pilno się posłuchania i ostatecznéj domagają odpowiedzi, dłużéj na nią czekać nie mogąc.
— Stoją przed namiotem.
— Wpuścić ich — zawołał Mistrz.
Komturowie poglądając po sobie, rozstąpili się, Wende i Hazfeld stanęli na boku.