Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Krzyżacy 1410 tom I 272.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kocha Zakon, ten dla niego nawet czci i sławy nie żałuje.
— Wygadana! wygadana! — zamruczała Gertruda — to nie dobre téż! dziewczyna lepiéj robi gdy milczy.
Ofka spojrzała na starą i nie obrażona wcale, rozśmiała się.
— Siostro Gertrudo — spytała — a wyście zawsze byli starą, czy téż może kiedy młodą?
— Słuchajcie, co za żmija! — odparła siostra. Byłam młodą i piękną jak ty, a może piękniejszą, alem się nigdy za mężczyznę nie przebiérała, bo to obraza Boża!!
— A w którym roku życia wstąpiliście do Zakonu, siostro Gertrudo? — mówiła Ofka, jedząc i figlarnie mierząc ją oczyma.
— Będziesz ty mnie brała na spytki! Patrzajcie ją? Hm! Miałam męża, zostałam wdową, poszłam służyć Zakonowi!
— Dawno to temu? — mówiła Ofka nie zważając na kwaśną minę siostry.
Na to pytanie nic już nie odpowiedziawszy, zbiérała się wynijść ze swym gniewem Gertruda, gdy w progu ukazał się podskarbi.
Na widok jego spokorniała bardzo siostra i ręce złożywszy, stanęła u ściany.