Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kunigas 084.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

w ogóle zamąciły w nim dawniéj jasne religijne wyobrażenia i przyjęte prawdy chrześcijańskie.
Tak samo, jak kobieta litewska, tak i świat religijny Litwy walczył w nim z tym, który widział z grodu krzyżackiego. Ku poganom ciągnęła go krew i przytępione wspomnienia młodości; lecz i wielkie, a jasne nauki ewangeliczne, do których się przywiązał, nie zdawały mu się mniéj ponętnemi.
Oba światy, jakkolwiek bojujące i sprzeczne, chciały się przejednać i pogodzić.
Bogowie Litwy, mieszkający wszędzie, spoufaleni z człowiekiem, w tysiącu ukazujący mu się postaciach, zachwycali go; ale i ów Bóg jedyny, który za świat cierpiał, krew przelał i kazał przebaczać wszystkim, a nieprzyjaciół kochać, jak braci, był jeszcze jego Bogiem.
Ani się wyrzec tamtych nie chciał, ni tego, który przecież zwyciężał i panowanie swe nad całym rozciągał światem.
Wątpliwości tylko rodziły się w umyśle Jerzego, gdy naukę ewangelii, tak dobitną, a wykrętnych tłómaczeń niedopuszczającą, porównywał z czynnościami sług Boga ukrzyżowanego, co na piersi znak Jego nosili. Komuż kiedy przebaczyli Krzyżacy? kogóż oni, jak braci, kochali??
Ta dzikość sług niepojętą była dla Jerzego, gdy myślał o Panu ich. Przychodził do dziwnych przypuszczeń i tłómaczeń.
Inne więc było prawo, a życie inne?
Z tych dum dziecinnych w końcu powstało zwątpienie i obojętność; nie chciał myśléć o tém, czego zrozumiéć nie mógł.
Dawniéj gorliwy do modlitwy, Jerzy, począł ją zaniedbywać. Z nauką języka, pieśni, z opowiadaniami o obyczajach, które dziwnym sposobem zdawały się mu jakby przypomnieniami rzeczy dawniéj znanych i wiadomych — przyszła coraz gorętsza miłość Litwy, ciekawość jéj, żądza powrócenia do swoich.
Lecz zdawało się to zupełném niepodobieństwem.
Ani Rymos, ani Jerzy nie znali zupełnie kraju, dróg, sposobów, jakiemi-by się wykraść ztąd można. Przychodzący teraz do nich Szwentas, który się rozmiłował w Kunigasie i pragnął mu dopomódz, choćby największą ze swéj strony ofiarą, wzdychał, ciągle powtarzając, że niéma możności wyrwania się z rąk Krzyżackich.
Robiono najzuchwalsze, najdziwaczniejsze plany; wymyślano niedorzeczne, jakby z bajek zapożyczone sposoby ucieczki; ale Szwentas na wszystkie trząsł głową i pogardliwie spluwał.
Rymos, gdy sami byli, zabawiał Jerzego i uczył go tego, co mu Baniuta, daleko więcéj umiejąca i pamiętająca, powiadała.
Ciągle rozpowiadając i malując tę Baniutę, chłopak w końcu do najwyższego stopnia rozbudził ciekawość młodego Kunigasa. Zaspokoić jéj nie było podobna.
Szpitalnik, który baczném okiem śledził symptomata choroby młodzień-