Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kunigas 109.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

starczano im win najwytworniejszych, prosty sprzęt klasztorny zastępowały misy srebrne i pozłociste, glinę — kosztowne szkło weneckie; białe rąbki wzorzysto szyte musiały stoły okrywać...
Wszystko to działo się pod pozorem, by Zakon dostojnym gościom, którzy mu w pomoc przybywali co rok, okazał, jak możnym był i zamożnym. Osobliwie od czasu, gdy Wielki Mistrz przeniósł tu swą stolicę, okazałość stała się konieczną. Naczelnik Zakonu chciał na równi stać niemal z panującymi. Surowa reguła pozostała dla pół braci, dla płaszczów szarych, dla służby i gawiedzi; na Wysokim Zamku książęco żyło się i ugaszczało. Do tego życia starszyzna przywykała, stało się ono potrzebą i, tłómacząc je, mówiono, że Zakon niemiecki musiał świat swą potęgą olśniewać, inaczéj nie pociągał-by ku sobie i nie zjednał znaczenia, jakie miéć był powinien.
Mnożyły się zdobycze oręża i frymarku, rozszerzały granice posiadłości zawojowanych i wydartych, skarb się łupami napełniał; Zakon w istocie stawał się potęgą, a był przedstawicielem niemieckiéj chciwości ziemi; mniszy habit coraz spadał z ramion jego, odsłaniając żelazne pancerze i skrwawione dłonie.
Stróże Szpitalni rośli na wojsko rozbójniczo chrześcijańskie, mianując się czcicielami Maryi, sługami Chrystusa, poddanymi Apostolskiéj Stolicy, gdy w istocie germańską ideę zaboru mieli w sercu i myśli.
Na przemiany kłaniając się to Cesarzowi, to Papieżom, pierwszym oddawali hołd, gdy drudzy karcić ich chcieli, — do tych uciekali się, gdy Cesarz spory ich rozsądzał nie po myśli...
Jawném już było ze składu Zakonu, czyją popierał sprawę w imię wiary i nawrócenia pogan.
Sala biesiadna, w któréj od rana krzątała się czeladź liczna, tak była przystrojoną, jak Zamek cały... Brakło tylko niewiast, aby za królewską ją wziąć było można. Siedzenia do koła stołu na ławach z poręczami — okrywały poduszki miękkie, posadzkę wschodnie kobierce, stół bielizna bramowana szyciem... U ściany na dębowych policach rzeźbionych lśniły ogromne dzbany, misy misternie kute, kubki, którym złotnicy nadali kształty źwierząt fantastycznych... Od stropu do dołu cała część ściany zakrytą była niemi, zastawiona tak gęsto, że oko polic rozeznać nie mogło...
Na osobnym stole przygotowane miednice i nalewki bronzowe, ręczniki szyte, czekały na ręce, którym przed ucztą służyć miały do ablucyi.
Stolnik, podczaszowie, służba, obchodzili dokoła zastawione stoły rozpatrując, gdzie czego brakło, co przystawić należało, czém przyozdobić jeszcze i zbogacić książęcy występ Zakonu.
Spodziewano się gości; niektórzy z nich już byli i po komnatach spoczywali, inni co chwila przybyć mieli, bo się już posłami zawczasu oznajmili.
Kilkodniowa uczta poprzedzić miała, wedle zwyczaju, wyprawę na pogan, rodzaj łowów wesołych, w których źwierzem był Prusak lub Litwin,