Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Kunigas 130.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

rycerskiéj, śmiałego wejrzenia, na jakiegoś-by wodza wyglądał, gdyby nie lata zaledwie chłopięce i twarz jeszcze ledwie puszkiem okryta.
Po-za nim, małego wzrostu, gruby, z głową dużą, silny, barczysty, stał parobek z pałką na ramieniu, z sakwami na plecach. Daléj jeszcze smukły, chudy chłopak, w tych latach, gdy człowiek z dziecięcia wychodzi, a męża nie dorósł, trzymał się na uboczu, oparty na kiju podróżnym.
Z odzieży tych wędrowców, z ich twarzy, z postawy znużonéj, widać było, że przybywali z daleka, że drogę mieli za sobą ciężką i długą. Kurzawa i błoto osiadły na ich nogach, gałęźmi poszarpane mieli suknie, zmiętą i zszarzaną odzież, oblicza schudzone.
Leżące na ziemi dziewczę niekiedy ciekawie podnosiło głowę, rzucało oczyma niebieskiemi po dolinie ku dębowi, uśmieszek przebiegał po jéj ustach; lecz wnet zmęczenie zmuszało ją ledz na trawie, i choć dokoła stali, szemrząc, ludzie, przypatrujący się natrętnie, — biedne stworzenie zamykało powieki i sen na nich ołowiany osiadał. Merunas, który tu wielu już i różnych widywał przybyszów, tych z żadnéj oznaki wyraźniejszéj odgadnąć nie umiał, kto-by byli. Ubiór ich jakiś, ni obcy, ni swojski, nie miał cechy ziemi, z któréj przychodzili. Sama twarz i postawa młodego chłopaka, który przodował innym, miała w sobie coś niezwyczajnego — ruchy zdradzały nawyknienia jakieś nie litewskie.
Wędrowcy ci byli to: Jerzy Kunigas, Szwentas, Rymos i Baniuta.
Jakim sposobem przez kraje zajęte krzyżackiemi strażami dostali się tu na bezpieczne, w lasach ukryte, Romowe? Pytali ich wszyscy, nikt nie rozumiał, a odpowiedziom wielu nie wierzyło.
Kunigas obudzał nawet nieufność wielu; szeptano, niedowierzająco spoglądając na niego, bo mówił litewskim językiem, jakby się go wczoraj nauczył, i słowa przychodziły mu ciężko, a gdy ich brakło, marszczył się niecierpliwy i gniewny.
Podróżni nie umieli rozpowiedziéć o swéj drodze. Szwentas tylko słowy urywanemi cieszył się, że się ciężka wędrówka skończyła.
Gdy się Merunas zbliżył i zapytał, — poszepnął mu jeden z ciekawych, że zbiegi przybyły z niewoli krzyżackiéj, a jeden z nich się Kunigasem mianował.
Gdy się to działo, a Baniuta, pomimo ludzi, co się w nią wpatrywali, zarzuciwszy zasłonę na głowę, usypiać miała na gołéj ziemi; niektórzy ze starszych szemrać zaczęli, iż należało-by ją któréj z niewiast powierzyć, aby o niéj miała staranie.
Wyszedł jeden z koła i podstąpił tam, gdzie starsze kobiety siedziały u ognia, gotując wieczerzę... Wstały z nich dwie zaraz i żywo pośpieszyły ku leżącéj dziewczynie. Stanęły nad nią zadumane, przypatrując się z obawą i podziwieniem... Baniuta spała. Jedna z nich poklękła przy niéj, ostrożnie podniosła z lica zasłonę i poczęła wpatrywać się w twarzyczkę, którą sen już ujął,