Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/015

Ta strona została uwierzytelniona.

Przejście to tylko z ostréj i nie bez wdzięków zimy, do uroczystego lata, jak jesień przejściem z lata do snu zimy. Tym, co potrzebują smutku, dla jakiéjś równowagi w duszy, mogą się podobać pory roku ściskające za serce; ale ludziom, co ciągle brodzą myślą we wszystkich utrapieniach żywota, nigdy nadto być nie może lata, wesołości, słońca, ciepła i pogody. Jesień zasmuca mimowolnie, i pod jéj szarém niebem, tak smutno, jak potępieńcom Danta, w kapicach ołowianych. Człowiek się sam nie wiedząc czego niespokoi, lęka o doczekanie wiosny i wzdycha.
Ta smutna pora dla próżniaków myślących tylko i dumających — dla wieśniaka naszego, jest najszczęliwszą porą pełności w stodole, dostatku na stole, czasem wesel po siołach, hulanki po karczmach i jarmarków — Oni niemają czasu obejrzéć się na smutne oblicze otaczającego ich przyrodzenia: bo życie ich, nie życiem myśli, dumań