Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/029

Ta strona została uwierzytelniona.

wierzącym i szyderskim. Cóż miała począć biédna? Znosiła włożone dobrowolnie na kark brzemię, ale nie długo — zgryzoty wewnętrzne, brak dziécięcia z którym się rozłączyć musiała — a do którego przywiązaną była, jak matka i kobiéta zawiedziona na wszystkiém — zjadły ją wkrótce. — Niszczała blada, kaszląca, smutna i poglądając na pewną i zapowiadającą się widocznie śmierć — aż umarła. — W chwili skonania przyniesiono jéj dziécię, Stasia, i obejmując go rękami zimnemi, kładąc usta sine na jego czole zarumienioném od podróży; — wyzionęła duszę. Zdało się, że ona wprost przeszła w dziecinę, która i twarz matki i charakter odziedziczyła.
Oto dla czego kochał August biédną Anielę, dla czego kochał Stanisława. Teraz powróćmy do naszego salonu, w którym jakeśmy wyżej powiedzieli, znajduje się August, Stanisław i Matylda.
Szary zmrok pada — miga maleńkie świa-