Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/032

Ta strona została uwierzytelniona.

— Zkąd? z serca wuju! Potrzeba się urodzić, wychować i nauczyć, być ślachcicem u nas, aby to życie męczeńsko nudne, tyrańsko jednostajne, zabójczo pozbawione ruchu i myśli — wytrzymać? Oczém tu myśléć? o zbiorach, o zasiewach, o przedażach — ależ to powtarzam piekielnie nudne!
— Wszystko jest nudne dla tego, co się duszą niebierze do niczego — a znam dodał wuj — bardzo światłych ludzi, co namiętnie wziąwszy się nawet do gospodarstwa, znajdują w niém prawie szczęście.
— Znałem w uniwersytecie berlińskim — odparł Staś — dwóch przezacnych agronomów, co się oba uszczęśliwiali teorjami swemi i agronomją, choć oba roli i ziemi tyle znali — co ja. Probowali prawda na języku smaku wszystkich ziem, determinowali gatunki marglów i glin — i że byli swoją agronomją szczęśliwi, nie dziwię się, bo mieli zapał naukowy. — A tu co?
— A tu? odparł August — można miéć