Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/046

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkich, Bernardynowi udała się śmiała odpowiedź.
Staś rozchmurzony, śmiał się wesoło słuchając opowiadania, a August szeptał mu cicho.
— A widzisz że i kwestarz, miłym ci gościem być może?
Staś pogardliwie kiwnął głową.
A tym czasem podżegany kwestarz coraz daléj mówił, wpadli nareście na pytania, o jego własnéj historii, i August tak nalegał, że skusiwszy bernardyna ofiarą kilku baranów, wymógł na nim, spowiédź całego życia.
To zaczyna być ciekawém — szepnął Staś siadając w szerokiém krześle — słuchajmy.
— Powiém Państwu, odezwał się braciszek popijając herbatę — niemiła to rzecz swoje życie na nowo dobywać, kiedy się je pod tym habitem, razem z nazwiskiem, razem ze wszelką ambicją światową i żalem po życiu świeckiem — ukryło. — Teraz — jam