Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/054

Ta strona została uwierzytelniona.

denci wszyscy nienawidzili Drzemlika — jeszcze mnie podjudzali na niego. Byłem narzędziem ich zemsty i swojéj własnéj. Drzemlik się skarżył, my pokutowali, ale to niewstrzymało naszych figlów, któremiśmy pieszczochowi nieźle dojedli. Ze wszystkich jednak najbardziéj mnie znienawidził i na mnie się mścił ogadując przed X. Sub-Rektorem. Ten dawał na mnie notabenki professorom i najczęściéj podobno, mnie kary i wymówki spotykały. Litość i applauzy kollegów, utrzymały mnie wszakże, w wziętéj na się roli przeciwnika. Walczyłem z P. Drzemlikiem do upadłego, choć zwycięstwo było niepodobne.
W takich szarmyclach przeszły parę lat nauki, a że ze mnie nie był nigdy bardzo zdatny uczeń, nie wielem panu ojcu przyniósł pociechy, mojemi attestatami, do których dodawano, żem krnąbrny, samowolny i niespokojny. Jegomość gdérał, wyciérał