Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.

czyli. — Co to jest? Co to jest? Jakiś nieznajomy! Czego się biją?
Jakoś nas rozerwali, i w pytania.
Ja podbiegłszy cały pokrwawiony na blizko leżącą kłodę, prawię im, z końca w koniec historją Drzemlika, nieszczędząc go. Wszyscy z ukosa poczęli na niego poglądać, ón uciekł.
Zaraz tedy dowiedziałem się, że Drzemlik przez bogatego jakiegoś kolligata do konwiktu oddany został i nie jak ja, między pauperami, ale z paniczami się chował, dosyć kosztownie i starannie.
Owi panicze, wysłuchawszy mojéj perory, rozeszli się odemnie. Drzemlik do Prefekta, swoim zwyczajem na skargę, pokazując potargane włosy — kweres, tartas, szukają mnie i sadzą do kozy na chléb i wodę.
To był tylko początek, Drzemlik którego i tak nielubiono, stał się nienawistny wszystkim, prześladowano go jako donosiciela, nikt z nim w przyjaźni być nie śmiał, ón