Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/066

Ta strona została uwierzytelniona.

dla siebie zaś człek jeśli kupił (bo zapasy domowe choć wielkie przebrać się musiały) to także nie wiele. W jakiémś tam pisemku o Albertusie, które niedawno napadłem w bibliotece konwentu, opisuje, moje państwo, wybór Albertusów w podróż, i jako mu konisko nieszczęśliwe obwieszali, czém tylko stało i co było w domu. Choć to rzecz przesadzona wielce, ale po części tak każdy ślachcic dawniéj wyjeżdżał z domu, o sérze, kiełbasie, bigosie i t, p. Dla tego i wielkie drogi nawet, przy gościnności dawnéj, co pomagało nie mało, bardzo niewiele kosztowały. Dziwujemy się teraz gdy słyszemy jak nam prawią, iż ślachta puszczała się w drogę, o talarze, o dwu i dawała sobie radę. Ale to dawniéj, ani sztuka była, ani dziw. Dodajmy téż, że ślachcic znał się nie panem a ślachcicem, i szanował grosz, a nim go wydał, dobrze się napatrzył, dobrze się namyślał na talara, dobrze narefle-