Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/072

Ta strona została uwierzytelniona.

leźć kondycją, niż się zdawało — Gdzie siąść? od czego zacząć. —
Na Rusi będąc koło Ostroga, spotkałem się na noclegu w Hulczy z jednym jak ja podróżnym ślachcicem, który już wyjechał szczęścia sobie szukać, powiedziałem mu że jadę na Ukrainę, on ciągnął na Podole — Poczęliśmy wzajem umawiać się, gdzie lepiéj jechać i niewiém jak się to stało, żem zamiast na Ukrainę, dał się namówić w Podole. Małemi tedy dniami pociągnęliśmy przez Ostróg, Zasław, stary Konstantynów w Podole.
Tum już gębę otworzył, bo kraj mi się nagle odmienił do niepoznania, ludzi mniéj, stepu więcéj, a urodzaje, a łany — niezmierzone i nieopisane! Razem tedy z Jegomością panem Smólskim towarzyszem moim na Sieniawę, Lityn, jechaliśmy ku Winnicy i Bracławiu. W tych stronach rozciągały się wielkie majętności Panów Potockich, gdzie-