Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/088

Ta strona została uwierzytelniona.

w świat, ale Bóg mi świadkiem, nigdym patrząc na was mili panowie, waszego losu nie zazdrościł. Gdybyście mieli rozum, dodał z uśmiéchem, wszyscy byście powinni po szczęście pójść do Zakonu.
Staś sie uśmiéchnął i wstali, bo podano właśnie wieczerzę.
August westchnął, Matylda zamyślona poprowadziła ich do jadalnéj sali.