Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/095

Ta strona została uwierzytelniona.

snym, męża przyszytego do sukni trzymać nie będzie. Ja sam ją uprzedzę o podróży jeśli chcesz.
— Bardzo dobrze — i —
— I powiém jéj, żem ją doradził, żem cię na nią namówił, i że towarzyszyć ci będę.
— Jako anioł stróż mojéj wierności małżeńskiéj, nie prawdaż? I Staś się rozśmiał.
— Ty żartujesz, rzekł August, ale kto wié, czy przytomność chłodnego jak ja człowieka, nie może być użyteczną młodemu jak ty — i gotowemu —
— Gdybym był tak gotów na wszystko jak sądzisz wujaszku, nie wiele by twoja obecność pomogła.
— Mylisz się, musiał byś miéć wstyd. —
— Wstyd? a cóż wstyd pomaga? Człowiek bardzo często wstydząc się, głębiéj jeszcze grąży się, w to, co czuje niegodném siebie i występném.
— To jak do człowieka.