Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/101

Ta strona została uwierzytelniona.

do żadnego z opisywanych i znanych. Jest to osobny gatunek skąpca zaszczepionego na przemysłowiczu.
— Wyznaję jednak, że wolałbym sto razy nocować w karczmie i wygodniéj by nam było, niż na téj wizycie, na któréj będziemy głodni i do tego ambarassowani.
— Spuść się na mnie — nasz Sulmirzycki wart trochę fatygi i kłopotu, minąć go byłoby największym błędem, na piérwszym kroku naszéj podróży.
— Uważaj bo oto się zbliżamy.
Jakoż mimo mocnego już i coraz bardziéj padającego zmroku, pokrywającego dalszy widok, ujrzał Staś przesuwające się mimo siebie i powozu wielkie białe jakieś budowle, które mu August tłumaczył — To gorzelnia, to browar, to cukrowarnia, tu sukiennia; to blich, to fabryka świéc.
— Więc to miasteczko?
— Wieś tylko.
Stanęli przy wielkiéj porządnéj karczmie,