Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.

w środku wsi zbudowanéj, spytać o pana, ale o bytności jego w domu nikt nie wiedział. O podal widać było za stawem i rzeczką, w gęstwinie drzew biélejące ściany, słomą pokrytego domu, pojechali mało uczęszczaną drogą, na któréj najwidoczniéjszym śladem, był porozrzucany niedawno wywożony nawóz słomiasty. Do koła domu ściskały się zabudowania gospodarskie, ogromne stodoły, magazyny, owczarnie, obory, stajnie murowane, bite z gliny, plecione z chrustu, stawione z drzewa. Każdy budynek otaczały rozłożyste, kanadyjskie topole.
Na drodze pusto było, pusto koło budowli, pusto we dworze, pod którego zatarassowaną bramę podjechali nareście. Dwór stał na obszernym dziedzińcu, którego trawnik zasiany był widać owsem, bo po nim jeszcze żółta ścierń pozostała. Zywéj duszy koło domu — wrota zabite i drągiem po-