Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/123

Ta strona została uwierzytelniona.

— Koniom owsa mniéjszą miarę trzeba było dać. Gdyby kupowali w karczmie nie dali by im większéj — wszystko jedno że brali u nas w Magazynie. Siano ty wiész po czemu?
— Po trzy grosze wiązka.
— W karczmie maleńkie wiązki, trzeba było i u nas takie powiązać.
— A jakże panie — taż są.
— Obszedłeś ty dokoła dwór?
— Dwa razy.
— A cóż?
— Nic — spokojnie.
— Byłeś gdy ludziom jeść dawali?
— Byłem panie, jak zawsze, pod miarą i wagą.
— Niech się uie obżérają, bo potém tylko cérulika a cérulika potrzeba, cérulik nie ruszy się bez dwózłotowki.
— Nie przedawałeś dziś plewy?
— Nie panie, żydzi nie przyjechali.