Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/154

Ta strona została uwierzytelniona.

Ja nie głupi, nie powiedział za czém przyjechał. — Zboża, wódki? albo —
— Albo co?
— Cokolwiek na handel.
— Jedź do dworu powiedział mi zimno —
Widzę że się nie dowiém.
— Ja wam po szczérości powiém, odezwałem się ciszéj — ja nie wielki kupiec, wam szkody nie zrobię — Ja chcę skórek kupić — Ón skórkami nie handlował. Skórek? rzekł śmiejąc się — Nu, skórki są, powiedział, ja z tobą pojadę, tak i gadaj —
Wymawiałem się żeby ze mną nie jechał, bo teraz między nami żydami to taki zwyczaj, że każdy coś od drugiego mało wiele musi wziąść, za faktorstwo, żeby był i bogaty; gdy narai kupno, pomoże do przedaży, to i sobie coś uskubnie. Ale widząc że bez niego nic nie zrobię, poszedłem razem do dworu — Weszli my do samego pana, ale nas do niego nie dopuścili i odesłali do kommissarza, bo pan miał gości, kommi-