Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.

działem w domu, raz wraz na bidce od dworu do dworu latałem; jak zboże szło w górę my kupowali; wiedzieli gdzie który pan potrzebuje piéniędzy, jechali do takich co łatwo przedają. A przy tém i na arendzie zarabiałem, bo piérwszy kwartał, to już z góry się zapłaciło, a reszta mięsem, łojem, kwitkami, różnemi dostawkami do dworu, a na nich to z osobna trzeba także zarobić. Jasny Pan myśli, żyd głupi, niechaj tak, ale żyd umié piéniądze robić, żyd nie zyskał, czy tak, czy owak, wypłacze, wyprosi, wymodli, wykpi, a taki zarobi. Żeby z tego żyje. A na wsi z ludźmi, to inszy interes znowu; oni piją, i im się daje na borg, a odbiéra się zbożem, kurami, jajami, płótnem, skórami. Zarobek na wódce, na towarze, a jeszcze chłop za interes, musi kosić na łące arendarskiéj, na polu robić, w ogrodzie, pojechać do lasu, parobkować w winnicy.
Jak się u mnie piérwszy syn urodził, ja