Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/167

Ta strona została uwierzytelniona.

bardzo jest rzadkie i najsrożéj karane; a pomimo tego na Wołyniu, przez obcowanie poufałe z dość pod tym względem zepsutemi klassami pośredniemi, i żydzi nie są już wolni od zarzutu rozwiązłości. Między surowe przepisy ich prawa, wśliznęło się zepsucie jak wąż i usiadło ścieląc gniazdo. Nie myślał o tém jednak i niezastanawiał się głęboko Hersz, którego umysł wytężony był nie ustannie w jedną stronę, na wyszukanie zysków, zwiększenie majętności. Pani Herszowa, była piękną jednakże, i co najgorzéj, wiedziała o tém dobrze. Ubrana czysto, w bogatych perłach na skroni, z przymrużonemi oczyma czarnemi, z rękoma w fartuszku, obuta w białe pończoszki i safianowe trzewiczki; ilekroć zahuczało na drodze, wybiegała i nieraz niewiedziéć jak, dla czego, gość który był minął karczmę myśląc popasać lub nocować daléj, zawracał się do niéj, rozważywszy, że były chmury na zachodzie, lub mrok zbyt blizki,