Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

niego. Hersz poleciał wywiadywać się daléj, rozesłał żydków; żadnego śladu nie znaleźli. — Wrócili więc czatować, pilnować i śledzić w koło domu Pana Jana, a tu łatwo od podpojonych dowiedzieli się ludzi, że jakaś kobiéta, któréj sam pan jeść nosi, ukrywa się w osobnym pokoju officyn.
Tego tylko potrzeba było żydom; gorliwi o to aby się jéj nie dać ochrzcić, zmówili się o wykradzenie i wywiezienie daleko, aby śladu o niéj niepowzięto.
Tymczasem ona siedziała dni kilka w osobnéj izbie, a przy niéj często. niemal ciągle przebywał Pan Jan. Zepsuty ten człowiek, nie wiém jakim sposobem, uczuł obowiązek zajęcia się nieszczęśliwą; obcując z nią, słaby, dał się uwikłać jéj czarnym oczom i pięknéj twarzyczce, więcéj niż szczéremu przywiązaniu do siebie. Co dzień bardziéj zaprzątniony nią, nie wiedząc co z tego daléj wyniknie, grzązł w związek bez imienia i celu; nie pojmując na czém się ón skoń-