Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/185

Ta strona została uwierzytelniona.

wwiezienie ich do kraju potajemne, gdzie rozkupione natychmiast do Dubna, Łucka, Włodzimierza, być miały.
Hersz przyjął propozycją od razu, złożyli się na summę potrzebną i bidką jednym koniem, ruszyli ku granicy, wziąwszy paszporta w głąb’ Rossij, aby się nie domyślano, dokąd pojechali.
Wołyń graniczy z Gallicją, w niektórych miéjscach nie będąc od niéj oddzielony, ani rzeką, ani trudném do przejścia błotem lub trzęsawicą, lecz tylko zaroślami gęstemi, środkiem których wązka tryba przecięta.
Gęsta wprawdzie straż pilnuje przesmyków, ale w ciemną noc, z pomocą ludzi świadomych miéjscowości i wprawnych, łatwo się przekraść na drugą stronę. Kilka kroków tylko i jesteś już pod inném prawem, pod rządem innym.
Hersz ze swoim towarzyszem, zajechali na nocleg, do wsi najbliższéj granicy. Nie zajechali oni do karczmy, ale po ciemku i