Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/191

Ta strona została uwierzytelniona.

być mędrszemi od mądrych. Porachowali oni że opłacając przewodnika, strażnika; opędzając koszta wszelkie, nie wyexpensują nawet dwadzieścia pięć na sto. Umyślili sami przekradać kontrabandę, i zatrzymawszy Jowa przy sobie, a umówiwszy się ze strażnikiem, któremu dobrze zapłacili, a więcej jeszcze obiecali, poczęli kupna swoje.
Po akcencie, po ubiorze, po gatunku monety jaką z sobą mieli, poznano ich łatwo we Lwowie, że są z Wołynia, nie trudno téż było domyśléć się po co przyjechali, zwłaszcza, gdy choć po cichu i ostrożnie, sprawunki robić poczęli. Natychmiast mnóstwo przemycaczy, jęło im się stręczyć, do przeprowadzenia towarów przez granicę. Żydzi odpowiedzieli że nie jadą do Rossij, kontrabandy wiéść nie myślą i posługi niczyjéj nie potrzebują. Poczęto śledzić i dośledzono, zkąd są i za czém. Jow którego z sobą mieli, po części się wygadał, po części dał się domyśléć prawdy którą niezgra-