Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/203

Ta strona została uwierzytelniona.

ze zbożem, które się znalazły na podorędziu, żydzi siedli na furmanki i wyjechali na Rynek.
Na Rynku nos w nos spotkali się z goniącemi za poimką.
— Stój! Stój! oto oni! to oni — Stój! otaczają wozy i znajdują na nich kilka korcy pszenicy.
Tym sposobem wwiózł Hersz kontrabandę, na któréj pomimo kosztów niemałych, grosz na groszu zarobił. To go zachęciło, ale nie odważył się jednak więcéj, sam przekradać, czyniąc potém jak wszyscy i płacąc procent od przemycania.
Żydzi nie umiéjący ocenić gwałtownych wzruszeń, dla których gracze stawią znaczne piéniądze na kartę, wolą spokojniéjszy zysk, bez wzruszenia.
Daléj rozpowiedział Hersz naszym podróżnym, jak piéniądze robią i jakie procenta biorą żydzi od pożyczanych panom obywatelom. Wprawdzie bardzo się często trafia,