Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.

z małémi wyjątki, było pieśnią tryumfu: paeanem.
Późno już w noc było, gdy nareście opowiadanie się razem z herbatą skończyło, Hersz życzył dobréj nocy podróżnym i zaczął słać sobie pod piecem, w izbie, w któréj na rozmaitych wysokościach, spali sześciu żydów wyziewających najróżniéjsze wonie z siebie i odzienia. Na podłodze z dziesięciu chłopów powyciąganych chrapali smaczno dnia czekając. Na kominku tliły reszty ognia niedogasłego, a kur w alkiérzu piał zapamiętale.
Czas téż spać było, mianowicie podróżnym, co jutro postanowili sobie zrobić około dziewięciu mil drogi, po gęstém błocie jesienném.