Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/213

Ta strona została uwierzytelniona.

wyrabia więcéj, niż rozumy ludzi i usiłowania ich. Nie mówię wszakże, aby jedno bez drugiego obéjść się mogło.
Na miasteczkach królestwa, tenże dobry byt, okazywał się, żydzi nawet tu, nieco mniéj żydami byli, a ich postacie zwiastowały, że myśleli o wlaniu się w całość narodową, od któréj gdzieindziéj, tak silnie się wyróżniają u nas.
Następującego dnia, podróżni nasi, byli w Lublinie, jedném z najciekawszych starych miast Polski; o którém jednak mało dotąd wiémy, bo dzieła w przedmiocie historij jego wydane, nie zbadały ani części archiwalnych źródeł, w samém mieście i okolicy rozsypanych. Dawny handel Lublina, dawne jego życie ucichło. Niewiém czy żyją i jak żyją sławne z winnych składów — winiary; bo co wszelki inny handel, jarmarki tak po całéj Polsce sławne, którym piérwszy cios zadały rokosze Zygmuntowskich czasów — upadły.