Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/220

Ta strona została uwierzytelniona.

wszystko pod ręką, tylko zapłać — Ostatnim więc wyrazem zabiegów wszystkich, piéniądz, bo ón znaczy wszystko i niéma tego, czego by znaczyć nie mógł.
Ta cecha chciwości wypiętnowana jest najwyraźniéj na twarzach mass ludności miéjskiéj, w swym stanie normalnym, gdy żadna namiętność szczególna jéj nie porusza, gdy spoczywa lub żyje. Widzisz aż do natrętności posuniętą tę żądzę nabycia, bez wyraźnego pragnienia zapewnienia tém, daléj jak jutra. Grosz zyskany w rannéj godzinie, rozsypuje się w poobiedniéj, i zbiéra znowu i rozchodzi jeszcze. Począwszy od ulicznika, co cię z latarką przeprowadza i parasol ci podaje, do bogatego kupca targującego tysiące, wszyscy mniéj więcéj, równie nieopatrznie żyją. Jeden dzień niedostatku dla ulicznika, jeden miesiąc stagnacij w handlu dla kupca, a oba są na pół zrujnowani i niedalecy zupełnéj ruiny. Często niewiedziéć jak, bogaci na pozór bankrutują, a ubodzy —