Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom I.djvu/223

Ta strona została uwierzytelniona.

jego wyrobów, wymysłów, wynalazków, udoskonaleń. Trudno dojrzéć Boga, za człowiekiem w mieście, i nie dziwię się ateuszom tutejszym — ateuszom wszystkich wielkich miast. — Rzadko, bardzo rzadko widzą Boga, nawet przesuwający się z żałobnémi śpiéwy wóz śmierci, już na nich wrażenia nie robi. Obok w szyneczku, gra razem Szejne-Katarynka i tańcują obertasa i mazura. Dźwięk dzwonów, mięsza się ze śpiówem uliczników. A gdzież chwila do zastanowienia przy tylu zewnętrznych wrażeniach, co ci nieustannie myśl w tysiąc rozbijają kawałków. Żyje się, żyje czwałem i nie ogląda.
Gdy August ze Stasiem wyszli na ulicę, gdy ich otoczyło, i ścisnęło życie miejskie, kąpiel wrzawy — mimowolnie, choć oba widzieli już w życiu miast wiele, świata wiele, uczuli się wstrząśnieni po długiém zadomowieniu.
Obojętne dla mieszkańców zwyczajnych