Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/020

Ta strona została uwierzytelniona.

go. Znać było w téj kobiécie, i jakieś ukryte żądze tajone w głębi, i jakąś walkę; i znużenie jakieś, znużenie na sercu, na umyśle, znużenie bezczynności, przetrawienia, znużenie, które często podobne jest i towarzyszy prozaicznemu znudzeniu.
Staś westchnął wychodząc nad Natalją, ona powiodła za nim oczyma, ale obojętnie i prawie pogardliwie. Ona mu jeszcze nie przebaczyła, on ją już całkiem zapomniał.
— Czémże teraz żyje, ta ognista kobiéta, rzekł półgłosem — wątpię, żeby jéj spokojne małżeńskie szczęście i kolébka dziécięcia wystarczyć mogła?
— Wiész przecie zapewne, odpowiedział August, że stała się literatką, i całe życie swych piersi przelała — na papiér.
— To smutne, odrzekł Stanisław — nie znam fenomenu nadnaturalniejszego nad kobiétę — pisarza. Kobiéta powinna kochać, żyć, ciérpiéć, trzpiotać się nawet — ale nigdy pisać. Wystaw sobie kochankę autora