Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/029

Ta strona została uwierzytelniona.

że psów bez mtary! Na pierwszém piętrze psy, na drugim koty, na trzecim koty i psy, na poddaszu jeden ale dobry — A co jest i co żyje, to wszystko chodzi na spacer na wschody! Hm! mądréj głowie dość na słowie, a pan mówi, że tu nieczysto! To szkło panie! Gdzie pan znajdzie czyściéj.
To jest mieszkanie do najęcia.
Zapukał.
— Mieszka tu kto?
— Nie, Panie.
— Ale któś jest?
— To tak tylko, pozwoliłem malarzowi z drugiego piętra do czasu rozlokować się tutaj. Widzi Pan staremu lokatorowi czasem nie można odmówić, zwłaszcza gdy mieszkanie wakuje. A to dobre człeczysko — o! — dodał z expressją — dobre człeczysko — a maluje! To dopiéro panowie zobaczycie malowanie, jakiego mówią i za granicą trudno! Ón panie maluje do kościołów i wielkie do sufitu obrazy. Samego Pana Boga