niegdyś towarzyszów uniwersyteckich, których chciał odwiédziéć. August zmęczony powracał do domu, do szlafroka, do xiążki.
Na jednéj z mniejszych ulic Warszawy, a wszakże w sąsiedztwie ludniéjszéj części miasta, mieszkał dawny kollega Stasia. Był to jeden z tych śmiałych, nieopatrznych ludzi, co kończą albo wielkiém wzniesieniem się, albo nędzą zupełną; bo od razu stawią życie na kartę.
Tymoteusz Barszczewski vel Nowiniarski, z dawnéj ale ubogiéj rodziny z Mazowsza, pochodzący, stracił ojca w dzieciństwie. Pozostała mu matka, co go jak jedynaka nad wszystko kochała, bóstwiła, co się rozpadała nad nim. Tymek przywykł do pieszczot i osłuchał się z proroctwy świetnego losu na świecie. Matka co go miała jednego, co go jednego widziała, postrzegała w nim niezwyczajne zdolności, cieszyła się niémi i święcąc przyszłości syna, siebie i co miała, roiła mu ledwie nie królewską koronę. — Mój Tymek,
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/047
Ta strona została uwierzytelniona.