Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/052

Ta strona została uwierzytelniona.

morzyła się głodem? wszak wierzyła wiarą matki w syna swego?
A ón nie wracał, nie wracał i rzadkie nawet były listy od niego.
Stara siedziała w okienku i lata jéj mijały szare, jakby się z jednéj jesieni składały, gdy jemu zieleniały wiosny a wiosny — Ón śpiéwał, ona płakała — a serce matki domyślało się śpiéwu syna, a serce syna nie przeczuwało łez matki.
O! była to straszna tragedja, choć dwie osoby co ją odegrywały, tak daleko stały od siebie.
Nakoniec zabrakło sił wdowie, a piéniędzy synowi. Ona już niémiała co sprzedać a ón nie wracał, napisał aby mu przysłała jeszcze — nie było nic i nic. W izdebce pusto — ani krzyża nad głową łóżka, ani na łóżku pościeli, ani kufra, bo i ón i co w nim było, zabrali żydzi wszystko. Stara spała na garści słomy, jadła chléb, zapracowany naprawianiem rybaczych siéci, chodziła w sta-