rozdziały wydrukował — na tém się wyczérpała cierpliwość i skończył.
Dla życia zaś, bezimiennie przełożył z niemieckiego, dwie książki, jedną o kucharstwie, drugą o chowie koni i te sprzedał żydowi, który spekulował, na podobnych popularnych u nas wydaniach.
Rozpoczął Tymek i dramat, ale nad pięć scen nie mógł pójść daléj, bo pytam jak pisać, gdy można dumać, gadać i wesoło się bawić? Przyszło na myśl Tymkowi, że gdy tak łatwo mu o kawałki, bo pełne były teki jego, początków bez końca, najlepiéj by się przydał na dziennikarza i artykularza, to jest pisarza artykulików drobnych. Otworzył się ze swoją myślą przed znajomémi — poklaśnięto mu. Odtąd począł głosić, że zaczyna wydawać pismo perjodyczne. Ale jak? z kim? kto miał ważyć nakład, kto miał dać nerw ten nieodbicie potrzebny, projektowanemu tworowi?
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/059
Ta strona została uwierzytelniona.