Niceśmy jeszcze nie powiedzieli o sposobie życia Tymka, ale oto zbliżamy się do Kantoru Głównego Redakcij, sytuowanego jakeśmy powiedzieli na bocznéj uliczce, w kamienicy staréj, trochę brudnéj, na dole mającéj drukarnią, na tyłach fabrykę zapałek chemicznych, na boku szewca, na drugim stolarnią i całą ludność rzemieślniczą. Dziedziniec, jak sobie wyobrazić łatwo, ani czystém powietrzem, ani piękném nie odznaczał się obliczem. Zdobiła go pompa na samym środku, kupy wiórów, zrzynków papiéru i skór, otaczała atmosfera kleju, fosforu, siarki, gałganów, skór i t. d. Na piérwszém piętrze, które trzema oknami patrzało w ulicę ciasną, do których promień słoneczny, jak do pieczary Glińskiego nigdy nie dochodził — znajdował się Główny Kantor Redakcij. Wchodziło się po wschodach dygoczących, nieco ciasnych, do dzwonka. Zadzwoniwszy, przypuszczano do trzech pokojów, mieszkania Tymka i ogniska Redakcij.
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/062
Ta strona została uwierzytelniona.