Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/068

Ta strona została uwierzytelniona.

dzo porządnie, dają trzy razy na tydzień flaki z imbiérem i przez dzień barszcz polski, po dwa złote od osoby na dzień. Za te dwa złote, jest wyśmienitych pięć potraw. Tu znajdą się znajomi, po obiedzie billard, znowu się zagaduje i tuż tuż wieczór.
Wieczorem to się naturalnie odpoczywa, idzie na przechadzkę, jedzie za miasto, do ogrodów. Potém do kawiarni na herbatę, która tak smaczna z rąk Karusi! Z téj herbaty, niepodobna wyjść prędko, szarym zmrokiem Karusia jeszcze piękniéjsza, a że zalotniéjsza to pewna — człowiek śmielszy!
A tym czasem albo wieczór proszony, albo dzień jaki znajomego domu wypada, albo nareście Teatr. Niczego opuścić nie można, Teatr kosztuje, ale któryż literat, nie czuje się obowiązanym, dla tego że jest literatem, regularnie patrzéć na piękne nóżki baletniczek i słuchać śpiewu prima donny!
Z teatru wychodząc robią się nowe projekta i powraca do domu, rzadko o północy,