Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/074

Ta strona została uwierzytelniona.

na kanapie Redakcij, w Kantorze czy Biórze jéj.
— Wiém i czuję się przejęty przyzwoitym szacunkiem dla miéjsca, odrzekł Staś śmiejąc się.
Tymek odwrócił się — obejrzał.
— Czémże ci służyć Stasiu — cygarem.
— Pozwól mam z sobą, te które palić zwykłem.
— Świécy! ognia! Janek!
Janek wpadł z zapałkami i świécą. Siedli puszczając długie sine wstęgi dymu na kanapie.
— A teraz pókiśmy sami i czas mamy, pogadajmy poufale, kochany Stasiu. Co ty tu robisz w Warszawie? Czy za interessem? na długo?
— Na jak długo nie wiém, bez interessu, dla zabawy tylko.
— A to wybornie, spuść się na mnie, że bawić się będziesz! O! nigdzie życia, jak