Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/086

Ta strona została uwierzytelniona.

— Mówmy serjo — przyczyny nie wiém, ale skutek jawny, mimo najpewniéjszych rachub i najgorliwszych starań, Dziennik nie idzie, lub raczéj pełznie powoli. Prenumeratorowie kapią, stan jego krytyczny. Wiécie wszyscy panowie, że wszystko co mogło się w Dzienniku zmieścić, wpakowałem weń, aby mu nadać wartość, w oczach publiki. Część polityczna, redagowana jest najstaranniéj, część handlowa, tyle zajmująca prowincją, zwraca naszę szczególną uwagę — cóż dopiéro mówić, o części literackiéj, która jest koroną pisma i nieustępuje wartością, nawet tak zwanym wyłącznie literackim Dziennikom. Staraliśmy się nadać jéj interess największy; publika nasza zdaje się szczególnie obracać ku literaturze. Krytyki nasze obrachowane były na cel dwoisty. Jedne jątrzyły ciekawość ostrością swoją, drugie pochlebiały autorom, których potrzebowaliśmy. Najchlubniéjsze wspomnienia o Dzienniku, nawet od współzawodników naszych,