otrzymaliśmy. Tygodnik Petersburski, ten dziekan wszystkich gazet polskich, poważny i nielitościwy, dwakroć zwrócił uwagę, na piérwsze numera nasze i pożyczył od nas dwa artykuły handlowe, wiadomość literacką — a tym czasem — Dziennik nie idzie i nie idzie.
— To dowodzi, zawołał Szatan, że cnota na tym świecie. —
— Ale daj pokój tym żartom.
— Patrzajcie! ón to żartem nazywa!
— Radźcież i głosujcie, co na to zrobić, jak —
— Proszę o głos, zawołał znowu nieubłagany Szatan. Będę mówił serjo i bardzo serjo. WPan panie Redaktorze, tak znasz publicznośc naszą, jak ja chińską (ja muszę lepiéj nawet znać chińską). Żadna, a tém bardziéj nasza, nie zyskuje się sumieniem — każdą można złowić szarlatanerją. Patrz WPan na olbrzymie sukcessa gazeciarstwa i dziennikarstwa we Francij? Czém ono rośnie?
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/087
Ta strona została uwierzytelniona.