Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/094

Ta strona została uwierzytelniona.

Dajcie mu Lukrecjusza, zobaczycie czy go ukąsi).
— I uczony pan Skórski. Gdzie klassyczność nowych pozyskała adherentów nie wiém — a co się tycze historij, ta ma miłośników, ale oni stanowią klassę nie wielką, wyjątek. Nic na to rachować nie można. Mnie się zdaje właśnie, że z jednéj strony o usposobieniu ogółu, dość trafnie determinuje pan Florenty. Uwaga jego zasługuje na zastanowienie. Nie postrzegł jednak drugiego, ważnego symptomatu. Chcą się bawić, chcą czytać, co łatwe, co wesołe, ale nadewszystko zajmuje małych i wielkich polityka. Ona teraz per fas et nefas, nie wiém na zło, czy na dobro nasze, wmięszała się wszędzie i do wszystkiego. Ja myślę mój Dziennik przeładować polityką.
— Czyń jak ci się podoba — rzekł professor wstając — ale to pewna, że polityka jest to gotowanie ukropu. Wodę warzyć, woda będzie — tylko to co jednego dnia na