Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/131

Ta strona została uwierzytelniona.

Zaszumiały odsuwające się krzesła, na widok obcych osób, a gospodarz ledwie uspiał wciągnąć jeden rękaw surduta, gdy Leonard, prezentował jako amatora, pana Stanisława — chcącego się przypatrzyć pracom pana Strachoty.
Żywo zpoważniał gospodarz, chociaż z wéjrzenia znać było, że nie wielkie powziął wyobrażenie o amatorze wprowadzonym przez Leonarda; goście wzięli za czapki i po cichu się wynieśli. Zawołano na bijących się chłopców, aby trochę uprzątnęli malarnię.
Staś obéjrzał się.
Gospodarz stanął u jego boku i dostrzegłszy gdzie wejrzał, począł odkaszlnąwszy tłumaczyć.
— To — proszę pana — jest kapitalne moje dzieło. Treść jego, to jest — znaczenie jego — albo raczéj przedmiot jego — (dobrze mówię) przedmiot jego, wyobraża — nie — obraz wyobraża, czyli przedstawia.