Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pan Hrabia mógłbyś kazać umyślnie, zrobić co historycznego — familijnego.
— A tak, myślę — myślę — ale to na późniéj! Teraz wiész jestem w interessach, z powodu nabycia (wszyscy wielcy panowie gdy są w interessach, to nie inaczéj, jak z powodu nabycia). Muszę przystojnie zawiesić ściany. Proszę cię wybierz mi tam co, a potém się z żydem potargujemy.
Pan Strachota stanął i wzruszył ramionami.
— Nędzota! nędzota Panie Hrabio! nie wiém czy trzy lub cztéry — ale gdybyś Pan Graf chciał, jabym sam mógł.
— To potém — to potém — a teraz wybiéraj Strachosiu.
W tém żyd zdéjmując jarmułkę, na sam widok brzucha, po którym odgadł Hrabiego, przybliżył się ku niemu.
— Co Jasny Pan chce? Portretów? Wielkich historycznych obrazów, pejzażów? oryginałów? Jasny pan amator?
— Potrzeba mi co do zawieszenia ścian