Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/175

Ta strona została uwierzytelniona.

Cóż dopiéro rączka, — królowéj nie kawiarki, z podszewką różową, z cienkiemi pulchnemi palcami, a nóżka — Klękajcie — i Karusja nawet umyślnie nosiła krótką trochę sukienkę, aby się z nóżką pochwalić. Na niéj codzień pończocha jak śnieg, a wyciągnięta jak struna, trzewiczek wycięty, obcisły, lśniący, kropli na nim wody, pyłku, popiołku, plamki błota nie było nigdy — Nóżka ta cudowna, wypukła, zręczna, maleńka, sławna była w Warszawie, bo od niéj mniejszéj nie znano; nóżka to była historyczna, bo raz po salonach arystokracji, obnoszono za osobliwość trzewiczek Karusi — który na żadną z pań wejść nie chciał!
Taka to była Karusia, wiewióreczka, szatanek, motyleki co chcecie; a w dodatku kawiarka — I cały Boży dzień, to śliczne stworzenie piekło się u komina, deptało po salce, skakało, uwijało, wyrwać musiało jak wąż, grubjańskim uściskom gości; i — a jednak życie to było jéj miłe.