Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/176

Ta strona została uwierzytelniona.

W drugim nieco porządniejszym, pokoju ozdobnym w firanki, marmurowe stoliczki na których bielały gazety porozkładane z Kurjerkiem na czele — znajdowała się dla amatorów szachownica i warcaby, a nawet domino. Goście przypadkowi, nieznajomi przybysze, zwykle siadali w tamtym pokoju; wierni Karusi i znajomi, woleli siedząc w pierwszym, patrząc w jéj piękne czarne oczy.
Gdy Staś wszedł, Tymek z kijem billardowym w jednym ręku, z szklanką niedopitéj kawy, w drugim, rozprawiał z kapitanem, dowodząc karambolu i wzywając za świadka markiera, a nawet Karusię. Karusia zwijała się koło kominka, dwóch czy trzech ichmościów, poglądali w cichości na grających i na nią.
Zobaczywszy Stasia, Tymek zapomniał o karambolu i rzucił się przeciw niemu.
— A! a! kochanego, szanownego! Jak że się masz! Patrzajcie! już się dowiedział, gdzie