Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/192

Ta strona została uwierzytelniona.

twoja Natalja! co za wéjrzenie, co za uśmiéch, co za melancholja, co za skromność — ile wyrazu — ile —
— Słowem że ci się podobała niezmiernie, nie zapomnij tylko że ma męża —
— A! niestety wiém o tém.
Słuchaj — dodał zatrzymując się — Idźmyż zaraz —
— Dokąd?
— Wiodę cię do tych pań, z którémi poznać ją musiemy — bo —
Reszty niedopowiedział Tymek, ale w istocie chodziło mu oto, aby ją przedstawiał nie ón sam; czuł się bowiem za małym, za mało znaczącym do tego, nie najlepiéj go uważano i przyjmowano; wolał więc aby Stanisław stanął w pośrodku między Natalją, a témi których poznawać miała.
— Ale — słuchaj — ja cię będę prezentować jako wielbiciela talentów tych pań autorek i literata.
— Jak chcesz, jestem decydowany na