inaczéj jak kolejno. Uważał ją za zimną, samolubną istotę, stracił dla niéj sympatję wszelką.
Po Natalij spotkał Leosię, siostrę malarza, żywą, naiwną, prostą dziewczynę, właśnie tyle umiejącą tylko, żeby zrozumiéć kochanka, ażeby mu się dziwić i kochać go za to podwójnie. Ale Leosię otaczała rodzina, otaczało święte ubóstwo. Jakkolwiek Stasiowi czarującą się wydawała, szanował ją nadto, aby pokochać potrafił. Ją, tak łatwo było rozmiłować, uwieść i nieszczęśliwą uczynić. Ale nieszczęście jéj, byłoby tak wielkie, tak niepojęcie okropne. Przy niedostatku, walce — spodlenie, upokorzenie — wstyd!!
Staś szukał do koła kobiéty, którąby pokochał i mówił już w sobie — Dla mnie jéj chyba jednego niéma na świecie — gdy przypadkiem wpadł do kawiarni, zobaczył Karusię.
W stanie Stanisława, nic łatwiéjszego jak zająć się kimkolwiek, piérwszą uśmiéchającą
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/210
Ta strona została uwierzytelniona.