ona doprawdy, ona szczérze kochała Tymka, co ją po brutalsku, nielitościwie kochał, opijał ją, z piéniędzy obiérał, z góry traktował, a czasem pod zły humor popchnął od siebie nie żartem. Dla czego to kobiéty, kochają zawsze, kogo kochać nie warto? może probując czy się nie uda przerobić? może kochając więcéj walkę niż wszystko?
Dość, że Karusia kochała Tymka, co o nią nie dbał, Tymka, co już płonął głową dla Natalij — a Staś dla niéj był korzystną tylko zabawką. Tym czasem Staś biorąc za dobrą monetę, każdy uśmiéch, każde słówko dwuznaczne, każde spójrzenie, które tyle ma wyrazu, ile go przyjmujący imaginacją nadaje — uwodził się, i powoli dozwalał namiętności wyrastającéj, przenosić się z głowy do serca.
Ale mimo tego, smutek gryzł go powoli; bo dramat w saméj expozycij, poczynał się dziwnie chłodno, zawile, i mało obiecywał, gdy tytuł tyle zdawał się przyrzekać! Karu-
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom II.djvu/213
Ta strona została uwierzytelniona.