Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/012

Ta strona została uwierzytelniona.

laki parawanikiem, odemknęły się po cichu drzwi, i po rozesłanym dywanie cichutko także, wszedł poprawując wyciągnięte nieco mankiety koszuli, mężczyzna około trzydziestu lat mający, młodéj, wesołéj, łagodnego wyrazu twarzy, ubrany jak na rano, w aksamitny surdut z guzikami złoconemi z wyłożonym kołniérzem od koszuli bez chustki. W ręku trzymał w pół otwarty romans Balzak’a La recherche de l’absolu.
Kilka tylko słów o Hrabi, którego powszechnie głoszono mecenasem. Był to młody, dość oświécony, pełen dowcipu i wiadomości człowiek, który małym kosztem, dość piękną zrobił sobie sławę. Dwa razy w życiu zdarzyło się Hrabiemu wesprzéć ubogich literatów, co mu dzieła swoje dedykowali, dwa razy nabył rękopism, na którym wyśmienicie zresztą, wydrukowawszy go, wyszedł, oprócz tego zbiérał stare xięgi i medale (które mu zewsząd ofiarowano z prawdziwie polską uczynnością, u nas tylko bę-