to były całe moje nadzieje — żyłem moim Dziennikiem, w nim była przyszłość moja.
— Ale to wszystko bardzo dobrze — bardzo dobrze, kochany Redaktorze, lecz cóż ja na to poradzić mogę? —
— Panie Hrabio, chceszli pozyskać sobie na wieki człowieka, wdzięczność nieskończoną, człowieka co za ciebie życie i wszystko poświęci — ratuj mnie — pożycz tyle, żebym mógł pociągnąć się daléj.
— Proszę wierzyć, że najchętniéj, z całego serca i duszy uczyniłbym to, jedynie nawet jako w sprawie literatury naszéj, któréj gotów jestem wszystko poświęcić(!!) — ale kochany Redaktorze, fałszywe macie wyobrażenie o naszych dostatkach. Są one prawda, i przy nich ogromne rozchody. Nie będę ci mówił o osobiście mnie tyczących, jako mającego pewne imie i znaczenie do utrzymania w świecie, ale o wydatkach wynikających z mojego charakteru, z moich upodobań osobistych. Jestem ciągle bez
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Latarnia czarnoxięzka Oddział II Tom IV.djvu/017
Ta strona została uwierzytelniona.